Spokój i optymizm – Magdalena Madeja,

Prezydent Lech Kaczyński milczy po wyborach partii opozycyjnej,  desygnuje nowego premiera w „poczekalni”, żąda umowy koalicyjnej, twardo chroni teczkę ministerialną przed Sikorskim i zapowiada wetowanie ustaw jeszcze przed projektem.

 

Była Sala Kolumnowa, przemówienia, gratulacje. Desygnowanie w błysku fleszy, z prawdziwym rozmachem. Ale to było dwa lata temu. Teraz Donaldka, czy jak kto woli Donaldunia, przyjęto w Sali Hetmańskiej, która w Pałacu Prezydenckim kojarzy się z raczej niegościnnym miejscem. Nie dla wszystkich jest jasne, że zgodnie z etykietą swoich gości nie zaprasza się do przedpokoju i tam ich „załatwia”. Dosłownie, bo spotkanie trwało trzydzieści sekund. To przykre, że prezydent Rzeczypospolitej nie zdaje sobie sprawy, że taki sposób traktowania nowego premiera świadczy tylko o nim samym. Faworyzowanie swojego brata teraz jeszcze bardziej uderza i, naprawdę, nie przystoi głowie państwa. Podziw wzbudza za to Donald Tusk, który ze stoickim spokojem relacjonuje spotkania z prezydentem. To, co najczęściej słychać z ust Donalda Tuska, to „dobry znak”, „współpraca”, „optymizm”. Czyli można tworzyć dobrą atmosferę wokół polityki rządu, łączyć, a nie dzielić, budować, a nie burzyć. I, co najważniejsze, sprawnie konstruować rząd. A to chyba najbardziej boli PiS, który rozpoczął właśnie strategię wyhamowywania Platformy. Najpierw Putra i twarda kandydatura na marszałka, potem sprzeciwy wobec Sikorskiego i kwestia umowy koalicyjnej, a do tego bojkot speckomisji.

Prezydent postępował zgodnie z konstytucją, teraz i nowy premier będzie jedynie stosował się do ustawy zasadniczej. A owa ustawa okazania umowy koalicyjnej nie wymaga. I niech prezydent nie liczy na to, że Tusk będzie składał pokorne sprawozdania ze swojej pracy. Zapowiedź wetowania ustaw jest śmieszna i mało dojrzała. Prezydent nie powinien pozwalać sobie na takie ataki fobii wobec zmian, które chciałaby wprowadzić nowa koalicja. Wszak to rząd Tuska otrzymał zaufanie elektoratu, a prezydent nie jest prezydentem 5 mln wyborców Pis-u, ale wszystkich Polaków. I „uczucie miłości do ojczyzny” też do czegoś zobowiązuje. Choćby do szacunku wobec siebie nawzajem.

 

Magdalena Madeja,

Comments

comments

Dodaj komentarz