Teraz demokracja – Dorota Tworkowska




                                    

 

Po niespełna roku prezydentury B. Komorowskiego pojawiają się zarzuty o nijakość, bezbarwność, drobne gafy. Wszystko dlatego, że prezydent wypełnia swoje obowiązki bez politycznych fajerwerków. Na domiar dobrego, swoimi sprzeciwami wobec Tuska udowodnił, że wbrew przewidywaniom jest również niezależny i asertywny. A te cechy przydają się podczas zagranicznych wizyt.

Wizyta Janukowycza w Polsce to nie tylko rozmowy gospodarcze z ważnym partnerem handlowym. Oprócz rozmów dt. zbliżających się w zatrważającym tempie Euro2012 to także temat Ukrainy w UE. Gdyby podczas polskiej prezydencji Ukraina podpisała umowę stowarzyszeniową, nasz kraj jako łącznik wschodniej Europy z UE, mógłby pochwalić się sukcesem. Czy na pewno byłby to sukces? Ukraina w przeciwieństwie do Białorusi, gdzie opozycję tłumi się pałkami, wydaje się drwić z demokracji po cichu. Opozycję rządu zamyka się w więzieniach. Widmo aresztowania wisi również nad J. Tymoszenko. A obecni przywódcy kraju nie wydają się być szczególnie skłonni do milowych kroków ku lepszemu. Czy nasza pomoc ku „rzeczywistemu postępowi” temu kraju jest uzasadniona? Jeszcze nie tak dawno w rozmowach wydawało się, że Białoruś zbliża ku demokracji. Nagle Łukaszenko bezprawnymi wyborami zaśmiał się z naiwności sąsiadów. Oby chichot historii się nie powtórzył.

W Egipcie to jaśminowa rewolucja rodzi demokracje. Dyktatorzy państw leżących w sąsiedztwie Turcji i Egiptu drżą czy frustracja społeczeństwa nie rozleje się także na ich królestwa. Droga od dyktatury do demokracji jest ciągle taka sama. Mimo tej schematyczności rzadko docenia się wywalczony cel – władzę ludu. Walczący skupieni na żywiołowej rewolucji, nie potrafią równie skutecznie odnaleźć się w czasie pokoju. W czasie gdzie bez przemocy trzeba budować ustrój pozbawiony politycznych patologii. Jedną z takich patologii jest sytuacja, w której krytyka własnej partii odbierana jest nie jako odwaga przyznania się do błędu lub cenna wskazówka, ale jako nielojalność. Często politycy oceniając w ten sposób blokują wszelkie szanse na rozwój państwa. Z czasem w społeczeństwie ponownie narasta niezadowolenie i potrzeba rządów „silnej ręki”. Krwawy cykl się zamyka.

 Oby Egipt wykorzystał doświadczenia innych krajów w budowie sprawiedliwego państwa. Cena życia jaka została już zapłacona to najwyższa cena.

 

 

 

Dorota Tworkowska

Comments

comments

Dodaj komentarz