Wszyscy chcą strajkować. Strajkują górnicy, lekarze, pielęgniarki, a w oddali widać nauczycieli, którzy również mają zamiar pikietować. ich wspólnym celem jest jedno słowo. Pieniądze! Mimo że mijają kolejne lata, to nic się nie zmienia. Nadal światem rządzi bezwzględny pieniądz, dla którego ludzie są w stanie zrobić wiele. Powiedziałbym, że czasem aż za wiele. Spójrzmy chociażby na górników, obecnie strajkujących pod ziemią. Przebywają już tam od kilku dni bez przerwy. I na dodatek nie mają zamiaru stamtąd wychodzić, dopóki nie usłyszą obietnic o poważnych podwyżkach. Czy to jest rozsądne działanie? Oczywiście nie jestem na ich miejscu, więc nie powinienem tego oceniać, ale z mojego punktu widzenia nie jest to racjonalne. Bo czy warto dla podwyżki wystawiać swoje życie na niebezpieczeństwo? Czy kilkaset złotych miesięcznie jest warte możliwego uszczerbku na zdrowiu, a nawet utraty życia? A poza tym, czy to było ostateczne rozwiązanie? Przecież w zasięgu był jeszcze długotrwały strajk. Można było również skorzystać z pomysłu stoczniowców, którzy swego czasu zaoferowali prezesowi przejażdżkę taczką. Nie dość, że prezes mógłby zwiedzić okolicę kopalni, to jeszcze na dodatek przeżyłby niezapomnianą przygodę, która z pewnością przyczyniłaby się do wyraźnych podwyżek. Zresztą w służbie zdrowia nie jest różowo. Po raz kolejny wybuchają strajki, w których to- w starciu państwo – lekarz największym poszkodowanym jest pacjent przeżywający niepotrzebny stres. I to na dodatek w szpitalu, gdzie już z dala powinno powiewać relaksem i spokojem.
Obecny stan rzeczy w Polsce smuci. I to bardzo. Na każdym kroku ktoś woła o podwyżkę, a ci, którym już się to znudziło, kupują bilet i wyjeżdżają za granicę. Strajkujący postanowili skorzystać z okazji. Uwierzyli, że wraz z nowym rządem nadeszła okazja do ugrania podwyżek. Z jednej strony nie ma się co dziwić – miały być cuda. Tylko wielu pikietujących zapomniało o jednym. Na wszystko potrzeba czasu. Nawet cudotwórcza Platforma Obywatelska nie jest w stanie wyczarować podwyżek dla tak wielu osób naraz i to w ciągu dwóch miesięcy. Niestety, nie posiadamy worka z pieniędzmi, z którego nigdy nie ubywa.
Czyżby rok 2008 miał być rokiem strajków? Czy powinniśmy się zastanawiać nad tym, czy w najbliższych miesiącach w razie potrzeby wybierzemy się do szpitala, w którym może nie być lekarzy? A może należy się jak najszybciej spakować i wyjechać z dala od tych problemów? Drodzy Rodacy! Nie ma co panikować! Nieraz już udawało nam się wypracować porozumienie. Miejmy nadzieję, że i teraz rozsądek weźmie górę, dzięki czemu choć przez kilka dni nie będziemy musieli wysłuchiwać kolejnych informacji o strajkach. Na pocieszenie dodam, że nie tylko w Polsce strajkują. Strajki są w wielu państwach, więc bądźmy spokojni – damy radę!