Zaczęło się! – Magdalena Madeja,

Atmosfera świąt zdążyła się ulotnić. Sylwestrowe emocje opadły. Szał noworocznych postanowień też już powoli cichnie. Teraz czas trzeźwo spojrzeć na rzeczywistość i zabrać się do pracy.

 Końcówce  grudnia zawsze towarzyszy niezwykły entuzjazm i wręcz ślepy optymizm, że teraz już będzie na pewno lepiej. Potem okazuje się, że wracamy do stanu sprzed magicznego okresu, a nowa  rzeczywistość niejednokrotnie jest jeszcze trudniejsza. I tak, zachłysnęliśmy się rządami Tuska. W sondażach premier zdobywa coraz większe poparcie. Gdyby teraz przeprowadzano wybory, ponoć PO znokautowałaby PiS. Tusk na prezydenta, Tusk politykiem roku, Tusk drogą do sukcesu. Najchętniej obwołalibyśmy Tuska kierownikiem każdej dziedziny życia społecznego – bo takiego właśnie szefa potrzebuje Polska. 21 października coraz bardziej odchodzi w przeszłość, a nastrój wyborczej radości trwa. Teraz czas na głęboki oddech. Lekarze strajkują, szpitale pracują na pół gwizdka. Mamy nauczkę na tegoroczną Wigilię. Życzmy sobie nie tylko zdrowia, życzmy sobie przede wszystkim służby zdrowia. Bo gdyby z tym pierwszym coś nie wyszło, to może nam wtedy przynajmniej to drugie pomoże. A zwłaszcza ta kwestia, związana z NFZ lubi kłócić nasze władze. Bo, oczywiście, PiS zadbał o wszystko w najmniejszych szczegółach. Lekarze dostaliby znaczące podwyżki, no, ale teraz się rządzi PO. Nie chcą skorzystać z projektu Pis-u? Nie ma pieniędzy dla lekarzy? Trudno, to już nie wina poprzedniego rządu. Macie, co chcieliście! Ciekawe, czy PiS przygotował coś skutecznego na powstrzymanie wzrostu cen. Bo to, że ceny pofrunęły w górę, dało się we znaki od razu. Zdrożały chociażby bilety MPK. Niedługo przejazd autobusem w pozycji jedną ręką za kasownik, a plecami o sąsiada, będzie kosztować niemal jak przelot business class. Wszystko bije po kieszeniach, wkrótce będziemy płacić za powietrze. Dywagacje o podwyżkach dla niektórych grup zawodowych są tylko świadectwem, że zarobki polityków nigdy nie pozwolą im zrozumieć sytuacji materialnej przeciętnego obywatela. A na Bliskim Wschodzie znów gorąco. Wycofujemy się z Iraku, teraz pakujemy się w Afganistan. Choć orędzie prezydenta brzmiało całkiem łagodnie, konflikt między głową państwa a szefem rządu trwa. To jak beczka prochu, która wybucha już na sam widok zapalniczki. Teraz nominowanie ambasadorów „po cichu”, poróżniło polityków.

Zaczęło się strajkami i ponownym metkowaniem towarów, wojennymi ciągotkami i politycznymi prztyczkami. Ale ktoś kiedyś powiedział, że nieważne, jak się zaczyna, ale jak się kończy. Oby to były tylko złe dobrego początki.

 

 

Magdalena Madeja,

Comments

comments

Dodaj komentarz