Zbuntowani – Dorota Tworkowska




 

                                                                 
 

            Kaczyński jak prawdziwy mąż desperacko walczy o lojalność w partii. Bowiem Ci, którzy ślubowali mu  miłość, wierność i uczciwość małżeńską, rozrabiają! Nie lada odwagą wykazała się posłanka Jakubiak kiedy mówiła o ludzkiej omylności swego szefa. Choć stonowane słowa krytyki pełne były nieśmiałości, Kaczyński zdecydowanie zawiesił ją w prawach członka PiS. Odrzucanie przez niego osób, które reprezentują poglądy mniej prawicowe to zaostrzanie kursu. Oddalenie się od wizerunku, który pozwolił mu niemal zostać prezydentem. Pytanie, na które prezes chyba  zna już odpowiedź, brzmi: dążyć w kierunku radykalizacji poglądów partii czy poluzować sznurki, stając się bardziej otwartym i plastycznym? Wybranie właściwego leku jest analogiczne również w sytuacji kościoła. Bronić tradycji i być nią silną czy dostosować się do dynamicznego świata, aby nie tyle pozyskać, co utrzymać wiernych?

            Obecnie wiernych swoim poglądom łatwiej bedzie znaleźć Napieralskiemu, który jak na SLD przystało, wyczuwając dobry moment, podnosi hasła całkowitej świeckości państwa. Trafia to na podatny grunt buntu młodych. Na szczęście szanse, że owe modne postulaty zostaną spełnione są nikłe i stale zostaje nam coś przeciwko czemu możemy się buntować.

            Przykład płynie z załogi statku PiS. Niedawno poseł Migalski zagrał rolę zbuntowanego anioła. Wszystko przez  racjonalne słowa konstruktywnej krytyki wystosowane do prezesa PiS. Zarzucano mu nieefektywną politykę i zagrożenie przegrania wyborów. Choć mogło to zostać odebrane jako wartościowy impuls do zmian, zostało odebrane jako brak lojalności.

Mimo tego, poseł Migalski ma się świetnie. Zabłysnął kontrowersyjnym pomysłem, który uderza w stereotyp mało inteligetnej kultury hip-hopu. Obywatele mogą wygrać nagrody, rapując o historii Katynia i Smoleńska. Jest to uczczenie pamięci ofiar, pobudzenie patriotyzmu i talentów, a przede wszystkim gwarancja zainteresowania osobą posła. 

            Zainteresowanie stracił za to krzyż.Ten krzyż który niedawno głośno i ciężko wywalił na stół nasze smutne wnętrza, opasłe od rozgoryczenia i niezrozumienia; krzyż, który wielokrotnie rozkopywał zasypane już groby, może wreszcie opuścić plac przed Pałacem Prezydenckim. Przykry symbol ma zostać zabrany wraz z pielgrzymką do Smoleńska. Oby jego miejsce zajęły niesłusznie zapomniane problemy gospodarczo-społeczne przed którymi stale stoi nasz kraj.

                                                                                                      

 

 

 

 

 

Dorota Tworkowska

Comments

comments

Dodaj komentarz