Zmagania przedwyborcze – Dorota Tworkowska




 

 

 

Palikot, pali się i zapala na przemian. Kurtyna prawyborów opadła, a wraz z nią jarzmo milczenia posła.  Po zakończeniu iście wielkanocnego postu pozwolił sobie na spektakularny powrót. Zaatakował on swojego partyjnego kolegę, Schetynę, obwiniając go o frekwencję prawyborczą poniżej oczekiwań. Jak mówi, jest to wynik wielu lat zaniedbań Schetyny, który nie potrafi budować życia wewnątrzpartyjnego, w związku z czym jego dalsza praca jako sekretarza partii jest zupełnie nieuzasadniona. Ponadto, autor tak wyraźnych ataków na swoje rodzime ugrupowanie, zapowiada, że sam chętnie wystartuje jako kandydat na szefa PO. Tymczasem pojawiają się pogłoski, iż ma on objąć fotel marszałka Sejmu po wielkim wygranym w prawyborach ! Obie pogłoski na temat kariery polityka tłumaczone są frustracją i wielkimi emocjami.  Zagraniem Platformy, która wówczas mogłaby się legitymować zarówno spokojnym i konserwatywnym Komorowskim jak i  żywiołowym, ekscentrycznym Palikotem. Ten wachlarz wyrazistych twarzy jest szczególnie ważny w okresie walki o elektorat, wszak należy trafiać z asortymentem w gusta klientów.  

Odpowiedzialnością za sukces wyborczy PO, został jednak obarczony ten pierwszy. Z druzgocącą przewagą (68,5 %) pokonał w prawyborach on szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych – Radosława Sikorskiego. Interpretując ten jednoznaczny wynik, można by powiedzieć, że oddający głos, kierowali się stale niezaspokojonym pragnieniem stabilizacji polityki, która zwykła u nas przypominać arenę cyrkową.  Po finale głosowania, mniej (PIS) lub bardziej wylewnych gratulacjach, owe prawybory komentuje się w dwojaki sposób. Jedni mówią o nich jako o pięknym święcie demokracji, natomiast w kuluarach komentuje się je wyłącznie jako wydarzenie medialne, nadmuchany balon mający swym rozmiarem egoistycznie skupić całą uwagę na partii wiodącej.

Na polską scenę polityczną powrócił również były minister sportu, M. Drzewiecki. Jak się okazuje, co się odwlecze to nie uciecze. Lutowy wywiad udzielony we Florydzie dopadł go nawet w tym, jak rzekomo powiedział, „dzikim kraju”. Poseł utrzymuje, że rozmowa w istocie dotyczyła golfa, a prowadzący ją dziennikarz naruszył podstawowe zasady swojego zawodu, gdyż nie dotrzymał umowy na temat ścisłości tematycznej owego materiału. Mimo tego, jakby się mogło zdawać, dzikiego faux pas, minister nadal zamierza kontynuować dzieło swojego życia jakim są Orliki oraz projekt EURO2012. Delektując się 26 tysiącami złotych (trudno wierzyć w ich rzekome, paranormalne zniknięcie), które czekały na posła w sejmie, za grę w golfa w Miami, zapowiada też proces sądowy, a tym samym odszkodowanie. Wypadałoby rzewnie zanucić: im więcej ciebie, tym mniej…

 

                                                                                                   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dorota Tworkowska

Comments

comments

Dodaj komentarz