Zmiana wizerunku – Klaudia Orska




 

Miejsce kultur, pierwszych miłości, wzlotów i upadków. Pełne wrzasków, przepychanek i zjedzonych kanapek. To właśnie tu narzekasz na ludzi tak naprawdę, obrażasz się najmocniej, płaczesz najprawdziwszymi łzami. W bardziej, lub mniej ukochanej szkole, po raz wtóry, rządzący doszukują się pomyłek. Czy Ministerstwo Edukacji Narodowej nie dąży do radykalnej zmiany w nauczaniu młodzieży na starych, jeszcze niezabliźnionych ranach?

Zero tolerancji

Ileż to już zmian doczekała się edukacja! Przeszła doprawdy wiele – po gimnazjalnej porażce nastały czasy szanowanego Romana Giertycha. Ten to dopiero wiedział, jak rozporządzić się z Polańską agresją! Mundurki nosić, a nie obmacywać koleżankę! Stworzył Giertychowską Listę Ksiąg Zakazanych (jak za średniowiecznych czasów) i liczył na uczniowskie oświecenie. No i się nie doczekał, bo już dawno o nim słuch zaginął…

Teraz za młodzież wzięła się Katarzyna Hall. Wyszła z jakże odważnymi inicjatywami, acz zapomniała o jednym – to POLSKA, droga pani minister, a nie obiecana IRLANDIA. My nie mamy pieniędzy na sześciolatki w szkołach – chyba, że będą pisać w zeszytach na podłodze. Ani też na dostosowanie liceów do nowej reformy szkolnictwa.

Kolejna klęska?

Już wstępne projekty reformacji edukacji są jednomyślnym przyznaniem się do błędów. Błędów z przeszłości, rzecz jasna. Gimnazja kompletnie nie spełniają swojej pierworodnej funkcji przygotowania do nauki w liceum, tylko i wyłącznie wbija do uczniowskich łepetyn potrzebne egzaminowe zadania…

– Nie daję sobie rady – mówi sfrustrowana Ola – mimo, że chodziłam do jednego z najlepszych wrocławskich gimnazjów, ciężko jest przestawić się na wyższy stopień nauczania.

Taki problem ma wielu z nas. Rodzice ze zmartwieniem załamują ręce nad ocenami i wierzą, że korepetycje załatwią sprawę.

– Z matematyką nigdy nie radziła sobie najlepiej – opowiada pani Joanna – ale mam nadzieję, że ten przystojny student przekona ją do tego przedmiotu.

A wiara czyni cuda…

Lepszy obraz

Za kilka lat polskie liceum zmieni całkowicie swój wizerunek.. Nie będzie kształcić z wiedzy ogólnej – każdego przedmiotu po trochu (uwarunkowane godzinowo), ale tylko z jednego bloku: humanistycznego, bądź ścisłego. „Gratisem” będzie przyroda ( humaniści bez wiedzy o zwierzątkach i roślinkach – ani rusz!), a dla umysłów matematyczno-przyrodniczych przewidziana jest lekcja historii i społeczeństwa. Dodatkowo, a że Polak z potańcowania/pośpiewania nie pogardzi, uczeń będzie miał możliwość uzupełniania swoich zainteresowań na zajęciach ekonomii w praktyce, bądź artystycznych.

Postawmy się w sytuacji nauczycieli – nie będą oni mogli przewidzieć swojej dalszej kariery, bo będzie ona uzależniona od wyboru nastolatków. Co za tym idzie – Karta Nauczyciela w większym stopniu traci ważność. Poza tym, czy człowiek tak młody jest wstanie określić jednoznacznie i niepodważalnie, co chce w życiu robić? A ciągłe zmiany zdania spowodują chaos i niepotrzebne tracenie czasu na zrealizowanie rozbudowanego programu nauczania.

Dyrektorzy mają raczej jednomyślne zdanie – potrzebne zmiany, ale nie takie! Więc jakie…?

 

Klaudia Orska

Comments

comments

Dodaj komentarz